sobota, 19 stycznia 2013

my way


Zaczynając od początku moich rozczochranych włosów, aż po opuszki palców emanuję arogancją. Panuje we mnie wewnętrzny chaos, czuję to. Nie ma co ukrywać. Jestem tylko człowiekiem charakteru przejściowego. Co ja mogę wiedzieć o życiu? Zwykłe 15 letnie dziecko, a tryska nieszczęściem. Nieszczęściem takim, które przyniosło życie. Zapytasz co się stało? To tylko harmider, który wszystkich nas otacza. Ludzie odbierają sobie życie, a inni rozpaczają po nocach, bo chłopak lub dziewczyna nie kocha? Proszę Was, zacznijmy traktować cały ten świat na poważnie. Nie mogę dążyć tu do pozytywnych wniosków, nie ma jak. Wszystko wraca. Wspomnienia, nad grom. Przez to wszystko co się wydarzyło ja mam myśleć tu o sprawiedliwości, jak? Skoro Bóg zesłał niesprawiedliwość. Ciężko sobie poradzić, ale zamykam oczy. Spoglądam w przestrzeń, w prawdzie opustoszałą ale wciąż patrzę i widzę ciepło. Mimo zła, które nad nami wszystkimi czuwa, czuję szczęście. Jednak boję się, że gdy otworzę oczy znikniesz Ty. Bądź przy mnie ciągle. Twoje odejście jest dla mnie nauką. Wierzę, że jesteś tam, gdzie być powinnaś i zostaniesz już tam do końca. Wiem, że chciałabyś, aby to wszystko zupełnie inaczej się potoczyło Miałaś w sobie mnóstwo wiary i mocy, która ciągnęła Cię do przodu. Zabrakło Ci tego, wszystkim jest przykro, ocieram łzy.  
Jednak mimo wszystko pragnę wszystkie nieokrzesane istoty ludzkie złączyć w jednolity ocean radości. 

piątek, 21 grudnia 2012

the end

No cześć. Dostałam od was mnóstwo wiadomości. Dziękuję, nie spodziewałam się :)
Po dwóch miesiącach czas coś tu napisać. Wielu interesuje się moim życiem. Zupełnie niepotrzebnie, nie jest wcale ciekawe. Zbliża się koniec roku, no więc czas na podsumowania? Największą lekcją, którą udało mi się doświadczyć przez ten rok to: uważać, komu ufam. Nigdy nie wiemy kto i kiedy może obrócić się przeciwko nam. Nie wiemy, kto pozostanie, a kto odejdzie. To, że odeszli nie oznacza, że nie nigdy się nie liczyli i nigdy nie byli przyjaciółmi, bo jednak byli przez jakiś czas, dopóki nie zrobili czegoś, co zniszczyło naszą relacje. Również przez swoje własne błędy straciłam wiele, przez naiwność i łatwowierność do innych. To mnie przerosło i zniszczyło. Zrozumiałam też coś w stylu ''docenisz, kiedy stracisz''. Przez wakacje tego roku straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Z jedną definitywnie nie chcę mieć już nic wspólnego. Tak bywa. A druga? Tak, była dla mnie najważniejsza. Dokonałam niezliczonych błędów, ale udało mi się naprawić większość, wyciągnąć z nich tyle, ile się tylko dało. Cierpiałam dużo, ukrywałam to co czuję ale w końcu opłacało się. Nie wyobrażam sobie ciągłego życia osobno. Starałam się i udało się. Ciągle do przodu z uśmiechem. Rok 2012 był też rokiem wielu zmian, łez, cierpienia. Byłam wręcz człowiekiem charakteru przejściowego. Doświadczyłam utraty osoby. Tak naprawdę nie da się ukryć, że to był najgorszy moment w moim życiu. Nigdy się tak nie czułam. Ciągle nachodzą mnie myśli, ciągle widzę to wydarzenie przed sobą. Ale po co? To i tak już nic nie zmieni, nigdy. Strasznie przykro, cholernie przykro, ale w tym przypadku pozostają tylko wspaniałe wspomnienia. Spędziłam ten rok, również sama ze sobą, sama zapracowałam na to jaka jestem i jakie osoby w tym momencie otaczają mnie. Jestem zadowolona, że udało mi się tego dokonać. Przestałam patrzeć na innych, aż w końcu patrzę na samą siebie. Doceniam tych ludzi, którzy są teraz ze mną, wytrzymują moje gorsze i lepsze chwile. Są wspaniali i mam nadzieję, że zostaną każdy kolejny rok jeszcze ze mną. Podsumowując, zapomniałam pewnie o wielu rzeczach, ale wymieniłam te najważniejsze. Ten rok ogólnie to były najgorsze 12 miesięcy w moim życiu. Oczywiście były też cudowne momenty, o których nie zapomnę. Tak na marginesie tj. zdałam kartę motorowerową, zaznałam w ciężkich chwilach prawdziwej przyjaźni i zrozumiałam, że mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem. Dziękuję. Jedyna prośba do życia... proszę, by rok 2013 był lepszy od tego i każdego poprzedniego.

Trzymajcie się. Wesołych Świąt :)

piątek, 26 października 2012

shine bright like a diamond

Chorobo giń. Dopiero drugi dzień a już mam dość. Męczarnia.
 Przez ten czas tyle się zmieniło. Jest lepiej niż kiedyś. Wszystko wróciło na swoje miejsce. Mam przy sobie wspaniałych ludzi, zaczynam to coraz bardziej doceniać. Nie chcę nic już psuć, ma być tak jak jest. 



kilka zdjęć ze sesji z Natalią













sobota, 29 września 2012

these wounds, they will not heal

No cześć Wam. Obiecałam kilku osobom, że napiszę tu coś w końcu, więc zebrałam chęci, siły i piszę. W ostatnim poście pisałam, że wrócę jak wszystko się ułoży. Potrzebowałam mnóstwo czasu, żeby przemyśleć to wszystko co się działo. Nie chcę do tego wracać. To zakończony rozdział i nigdy nie będę wspominać go pozytywnie. Gdybym mogła cofnąć czas kilka tygodni, miesięcy wstecz wiem, że postąpiłabym zupełnie inaczej. Niestety to niemożliwe, bywa i tak. Wreszcie do mnie dotarło, że istnieję tylko po to, aby walczyć. O mnie, o Ciebie, o nas, o szczęście. Mimo upadków znowu jest tak samo, lecz nadal czuję, że wokół mnie wirują moje niekończące się pragnienia, marzenia. Jednego dnia myśli się, że jest szczęśliwym się, a tak naprawdę ma się te gorsze chwile i tą obawę, że wszystko i tak się spieprzy. Nie da się o tym nie myśleć. Mam tylko jedną iskierkę nadziei, że tym razem będzie dobrze i w końcu się kurwa ułoży. 
Zaczyna się październik, miesiąc na boku. Złe wspomnienia oddalają się z każdym dniem, minutą, sekundą. Cieszę się tym co mam, oby tak dalej. 


 

piątek, 7 września 2012

possibility


No i mamy piątuś. NICZEGO TAK NIE PRAGNĘ JAK SIĘ WYSPAĆ. Pierwszy tydzień za nami, mam dość. Nie wiedziałam, że wszystko potoczy się w przeciwnym kierunku. Nie radzę sobie. Będę tu bardzo rzadko pisać. Biorę się za naukę. Kolejny wpis dodam jak się ułoży...


piątek, 31 sierpnia 2012

goodbay holiday


Tak to właśnie już dziś, ten dzień. THE END. Ostatni weekend i szkoła. Nie wyobrażam sobie znowu tych powrotów do domu po 8 godzinach + zakuwanie do późna. Jednak z drugiej strony cieszę się, że powrócę do pewnych osób. Podsumowując całe wakacje - stwierdzam, że nie zaliczam ich do najlepszych. Nie było źle. Mogłoby być lepiej ale ważne że są wspomnienia, o tak! Pomijając problemy z którymi się zderzyłam to było elegancko! Przez te dwa miesiące również wiele zrozumiałam i podjęłam wiele decyzji, niektórych żałuję, niektórych wręcz przeciwnie. Przede wszystkim wielkie dzięki dla ludzi, którzy przy mnie byli.Czas ogarnąć rzeczy do szkoły. Rozpoczęcie na 10, nie jest źle.
Ostatnie dni? Wiele by opowiadać ale nie jestem za bardzo zadowolona. Nie wyszło tak jak chciałam. Trudno sobie powiedzieć ''jebać to'' w takich chwilach. Najważniejsze, że jeszcze jest wiele czasu na to. W końcu raz na wozie, raz pod wozem. Pogoda do dupy, planów brak. A od września zaczynamy rozkręcać nasze plany. Nigdy nie byłam taka pewna siebie, jak jestem teraz. Wiem, że się uda. Pozostała kwestia czekania. 



WAKACJE 2012





poniedziałek, 27 sierpnia 2012

these wounds, they will not heal

Kilka dni i tyle się zmieniło od ostatniego postu. Na pewno nie na dobre. Kończą się wakacje, nie wierzę. Cieszę, że się chociaż zdążyłam je poczuć. Dziękuuuuję! Dzisiaj idealny dzień. Obiecałam, że wstawię kilka zdjęć to łapcie. 

pjonteczka bicz