No cześć Wam. Obiecałam kilku osobom, że napiszę tu coś w końcu, więc zebrałam chęci, siły i piszę. W ostatnim poście pisałam, że wrócę jak wszystko się ułoży. Potrzebowałam mnóstwo czasu, żeby przemyśleć to wszystko co się działo. Nie chcę do tego wracać. To zakończony rozdział i nigdy nie będę wspominać go pozytywnie. Gdybym mogła cofnąć czas kilka tygodni, miesięcy wstecz wiem, że postąpiłabym zupełnie inaczej. Niestety to niemożliwe, bywa i tak. Wreszcie do mnie dotarło, że istnieję tylko po to, aby walczyć. O mnie, o Ciebie, o nas, o szczęście. Mimo upadków znowu jest tak samo, lecz nadal czuję, że wokół mnie wirują moje niekończące się pragnienia, marzenia. Jednego dnia myśli się, że jest szczęśliwym się, a tak naprawdę ma się te gorsze chwile i tą obawę, że wszystko i tak się spieprzy. Nie da się o tym nie myśleć. Mam tylko jedną iskierkę nadziei, że tym razem będzie dobrze i w końcu się kurwa ułoży.
Zaczyna się październik, miesiąc na boku. Złe wspomnienia oddalają się z każdym dniem, minutą, sekundą. Cieszę się tym co mam, oby tak dalej.